Czyli…

skąd właściwie wziął się pomysł na blogowanie i jak zaszczepiono we mnie potrzebę do ciągłego podróżowania?

Aleksandra
Lekarka w podróży

Cześć, jestem lekarką w podróży.

Podczas swoich studiów mieszkałam i podpatrywałam funkcjonowanie ochrony zdrowia w trzech różnych krajach. Podróżuję praktycznie od zawsze, udowadniając że można pogodzić wymagający kierunek i wykonywany zawód z zainteresowaniami. Od zawsze też robię zdjęcia, czasem aparatem fotograficznym, ale zwykle po prostu smartfonem, który zawsze mam pod ręką. Przez długi czas dzieliłam się swoimi przygodami wyłącznie na instagramie i od tego właściwie się zaczęło. Za namową i sugestiami kilku osób, przyznałam, że zdjęcie z krótkim podpisem nie wystarcza na przekazanie wszystkiego, czego bym chciała i oto jestem.


Stworzyłam tego bloga, żeby dzielić się z Wami wspomnieniami z wszelakich wypraw wzbogaconych o zdjęcia, ale także przemycić trochę informacji o tym, jak wykształcenie medyczne wpływa na przygotowania i samą podróż (m.in. jak skompletować podręczną apteczkę, czy i w jaki sposób szczepić się przed wyjazdami oraz jak nie dopuścić żeby przeróżne dolegliwości pokrzyżowały nam wymarzony urlop).

Co mogę jeszcze dodać?

Odkąd właściwie pamiętam znajomi zastanawiają się skąd biorę tyle energii, a rodzina pyta: „Ola, kiedy Ty wreszcie usiądziesz na… miejscu?” Cóż, jednoznacznie na te pytania odpowiedzieć nie umiem, ale postawiłabym na proporcjonalną mieszankę ciekawości świata, świadomości że stoi przede mną otworem i oczywiście odrobiny szczęścia. Szczęścia do znajdowania się w odpowiednim czasie i miejscu. Lubię wmawiać sobie, że tego ostatniego mam całkiem sporo i jedyne czym powinnam się zająć, to odpowiednim jego wykorzystaniem.


Za samo zaszczepienie pasji do aktywności i podróżowania zdecydowanie wypada „winić” moich rodziców. To oni od najmłodszych lat planowali i zabierali mnie na dalsze i bliższe (czasem szalone) wypady w najróżniejsze zakątki Polski i świata. Później trafienie na grono wspaniałych znajomych i dołączanie do ich aktywności, po osiągnięciu pełnoletności płynnie przeszło w samodzielne planowanie i zarządzanie czasem wolnym.

A nie mówiłam, że duża w tym zasługa szczęścia? : )